Pewnego styczniowego dnia, gdy świat pogrążony był mrozie sięgającym -5’C, a z nieba spadał biały puch, w klasie III b odbyła się… rozprawa sądowa.
Na ławie oskarżonych zasiadł Lis Witalis, całkiem miły hochsztapler, którego nielegalne interesy doprowadziły do bankructwa zwierząt, a wiele z nich straciło ostatnie zapasy sadła i słoniny, przez co zostały narażone utratę zdrowia, a nawet życia.
Akt oskarżenia, odczytany przez Prokurator Marię Mikulską nie pozostawiał złudzeń, że Witalis jest winnym zarzucanych mu czynów. Prokurator Mikulska wraz ze swoim zespołem żądała skazania oskarżonego na 1 rok pozbawienia wolności, zwrot sadła poszkodowanym oraz wpłatę na rzecz schroniska dla zwierząt. Oskarżyciele posiłkowi w osobach mec. Jedlicki i mec. Ciołek wzięli oskarżonego w krzyżowy ogień pytań. Również opinia biegłych, powołanych przez Prokuraturę w tej sprawie, wskazywała, że czynów jakich dopuścił się lis nie można puścić płazem.
W obronie Witalisa stanęła Kancelaria Prawna Paleczek&Długosz. Adwokaci bronili swojego klienta powołując świadków, ale również przedstawili opinię odrębnych biegłych. Pytania mec. Paleczka i mec. Długosza wykazały dużą naiwność oszukanych zwierząt, Prokurator Mikulska zaznaczyła jednak, że łatwowierność i nieostrożność poszkodowanych, w żaden sposób nie może stać się czynnikiem łagodzącym wyrok oskarżonego.
Sam oskarżony przyznał się do winy i poprosił Wysoki Sąd, w osobie Sędzi Sądu Rejonowego Zofii Ryczywolskiej o łagodny wyrok, obiecując przy tym zadośćuczynienie poszkodowanym i składając deklarację/przysięgę, że już nigdy nie oszuka żadnej żywej istoty.
Rozprawa była bardzo emocjonująca. Sędzia wiele razy musiała upominać świadków i poszkodowanych pouczając ich stosownie, a nawet nakładając karę grzywny.
Po przesłuchaniach Sąd udał się na naradę, a następnie ogłosił wyrok. Biorąc pod uwagę skruchę Witalisa oraz zdanie biegłych, że osadzenie oskarżonego w więzieniu może nie przynieść oczekiwanych rezultatów, Sąd uznał, że prace społeczne na rzecz zwierząt, zwrot zgrabionego w podstępny sposób sadła oraz praca na rzecz schroniska mogą zresocjalizować oskarżonego na tyle, by po odbyciu kary mógł stać się wzorowym obywatelem i mieszkańcem lasu.
Ta niecodzienna lekcja była niezwykle ciekawa i bardzo nam się podobała. Nauczyliśmy się, że każdy ma prawo do obrony, że nikt nie jest winnym dopóki jego wina nie zostanie mu udowodniona. Zmierzyliśmy się z publicznymi wystąpieniami, o tyle trudnymi, że poszkodowani musieli bronić swojego dobrego imienia, w odpowiedni sposób argumentując swoje wypowiedzi. Niewątpliwie była to doskonała nauka umiejętności podejmowania decyzji, argumentowania, wnioskowania, ale przede wszystkim wartości pracy zespołowej.
Protokolant,
Katarzyna Myzia